Solar – nigdy więcej Tekst piosenki
To my, z buntu zrobiliśmy pop
To my, zabiliśmy hip-hop
To my, wjebaliśmy kij w mrowisko
Aż na zewnątrz całe wyszło..
Gorąca Sri Lanka, lecę na wakacje by wyłączyć głowę
Umiera mi babcia, wsiadam w samolot i wracam by wygłosić mowę
Tej nocy ruszyła inwazja, przy granicach naszego państwa
Zburzone miasta, a ja za chwilę wchodzę na ambonę
Ciemny pokój w pustym domu, pies drapie łapą w drzwi
I gdyby nie to, leżałbym tu jeszcze parę dni, bo
To był ciężki rok, jak parę ton
Teraz niе leżę z nią, w tle leci Lorn
Zniеnawidziłem sb, to dzięki tb
Lecą tak ostre słowa, prawie podcinają żyły
Zdjęcia niewywołane, filmy niezmontowane
Jeszcze tylko reklama z White’m rozgrzebuje ranę (Solar się żeni)
Pęka serce, gdy nie słyszę rano “tata, wstawaj”
A niestety jest za późno, by naprawiać
Ty sama najlepiej wiesz, co chcesz i będziesz to miała
I zrobisz, co będziesz chciała, jak stara Bedoesiara
Dzięki za rolę lidera, niech już inni wezmą
Ja skończyłem rok z nerwicą i depresją
Wczoraj wróżyli wieczność, a dziś wróżą nam upadek
Jak wszystko się sypie, to z tego weź zrób przyprawę
Pozycja stałego giganta zaczyna topnieć, a konkurencja nie śpi
W przeciwieństwie do SBM, nie nazywa się rodziną
Wydaję mi się, że nie będzie to najlepszy czas dla SBM, wręcz bardzo ciężki
SBM zdaje się zamienić w tonący statek
Wygląda to jak jakaś korporacja, żenada
[Refren:]
To my, z buntu zrobiliśmy pop
To my, zabiliśmy hip-hop
To my, wjebaliśmy kij w mrowisko
Aż na zewnątrz całe wyszło
To my, z buntu zrobiliśmy pop
To my, zabiliśmy hip-hop
(To my, to my)
To my, wjebaliśmy kij w mrowisko
Aż na zewnątrz całe wyszło
(SBM to nie rodzina)
Już takie są fakty
Nie łączy nas krew, łączą kontrakty
Latami żyliśmy ze sobą jak bracia
Teraz tego nie ma, więc po co udawać?
Papiery leżały gdzieś na dnie szafki
Nie miały dostępu do naszych relacji, ani do naszej zajawki
Nie siadły “Motyle”, rozumiem, nie Wasza jazda
Ale nie docenić tekstu do “Ojca” to owczy pęd
Kinny u Natsu to mój pomysł i to prawda
Więc jak chujowy, to biorę na siebie i okej
2 0 2 2, wylało się to, co miało się wylać
To nie rodzina, to generacja, co się dopiero zaczyna zaczynać
Nikt tu za nikim nie płacze, bo wszyscy są żywi i zdrowi
Wieżowce mogą się bujać, ale fundament jest nienaruszony
[Refren.]
To piąta era SBM, znowu zostaję raperem
Diamentów w domu mam sześć, przydałoby mi się siedem
Trzymam kciuki za to, że w tym roku wrócimy z “Hotelem”
A jeśli chłopaki uznają, że nie, niech robią inne labele
Na pewno będą roszady i zmieni się jeszcze wiele
Odejście Janka i pożegnanie z Beteem
Pokój idzie do remontu, ale zawsze możecie wrócić i mieszkać
Zawsze jesteście tu mile widziani i proszę, by o tym pamiętać
Nawet zakładając nowe rodziny, odwiedzajcie starych na święta
A my się z Bizzym bierzemy już za majstrowanie rodzeństwa